Kupiłam w końcu białego rumaka. Takiego. Jak dotąd spędzam wieczory na podziwianiu miasta z jego grzbietu, rozkoszując się powiewem ciepłego powietrza i chwilami ciszy na uporządkowanie myśli.
Nie przeglądałam dostępnych ofert, nie czytałam fachowych artykułów i dyskusji na forach. Nie obchodziłam połowy sklepów rowerowych w mieście. Odwiedziłam najbliższy, porozmawiałam ze sprzedawcami i wybrałam model, który najlepiej spełniał moje oczekiwania. Okazuje się, że tak też można.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz