środa, 19 grudnia 2012

Niniejszy suplement do dyplomu oparty jest na modelu...

Z uwagi na nieoczekiwaną zmianę planów, trafił mi się dzień wolnego w środku tygodnia.
Zabrałam dokumenty, które swoje już w teczce odleżały i pojechałam na uczelnię.

Spacer po znajomych, przestronnych korytarzach zrobił na mnie niezwykłe wrażenie. Przez chwilę przypomniałam sobie, że byłam kiedyś innym człowiekiem. I w którymś momencie dałam się wcisnąć do ciasnej przestrzeni za zastawionym monitorami biurkiem.

Formalności zajęły znacznie mniej czasu, niż się spodziewałam. Wszystkie brakujące podpisy uzyskałam w jednym budynku, a panie w dziekanacie swoim nastawieniem przeczyły wszelkim popularnym stereotypom.

Spotkałam na korytarzu dawnego kolegę. Studiowaliśmy razem. Teraz jest tam pracownikiem. Spojrzał na mnie z nieskrywanym zdziwieniem:
- Co ty tu robisz?!
- Mam dzień wolnego, załatwiam zaległe formalności. Przyszłam odebrać dyplom - uśmiechnęłam się. - Kiedyś trzeba.
- Dyplom, dopiero teraz?! Cóż, najwyższa pora...
Uśmiechnęłam się ponownie.

Zrobiłam zakupy, zjadłam kilka kanapek i zanurzyłam się w jednej z ostatnio nabytych powieści. Trafiwszy na opis zapuszczonego do granic możliwości mieszkania odłożyłam książkę, sięgnęłam po ścierkę i profilaktycznie ogarnęłam własne. Sprawdziłam służbą pocztę. Z korespondencji wynikało, że muszą za mną tęsknić. Cóż, poradzą sobie. Położyłam się pod miękkim kocem i wyspałam do woli.

Moje ambitne plany na wykorzystanie tego wolnego czasu poszły tańczyć, śpiewać i urządzać orgie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz